Cindy Sherman

Początki tej historii przenoszą nas do jesieni 1977 roku. To właśnie wtedy powstało sześć pierwszych fotografii dających początek kolekcji, która okazała się przełomową nie tylko w karierze artystki, lecz także w światowej historii fotografii. Urodzona w 1954 roku w Glen Ridge w New Jersey Cindy Sherman w wieku 23 lat, rozpoczęła realizację swojego projektu artystycznego, w którym wciela się w różne postacie kobiece. Wiernie wystylizowana na Marylin Monroe, Sophię Loren czy Liz Taylor, wcielająca się w role gwiazd po operacjach plastycznych, z pierwszych stron kolorowych pisemek jest tak samo przekonująca, jak w momencie, kiedy udaje gospodynie domowe czy pokrzywdzone przez los kobiety po przejściach, ofiary przemocy ze strony mężczyzn. Doskonale dobrany makijaż, peruki oraz ubrania tworzą perfekcyjną całość, czyniąc z Sherman mistrzynię stylizacji. Co ciekawe, Andy Warhol, po obejrzeniu pracy Sherman, stwierdził, że mogłaby zostać prawdziwą aktorką.
Fotografie Sherman na rynek trafiły po raz pierwszy w 1999 roku. Pierwsza została sprzedana za 190 tys. dolarów, 10 lat później ceny sięgały trzech, a nawet prawie czterech milionów dolarów. Zdjęcie Untitled #96, zrobione w 1981 roku, wylicytowane w 2011 roku za 3,89 miliona dolarów, przez moment było najdroższą fotografią w historii. Jedna z najdroższych i najbardziej pożądanych serii fotografii na świecie w 2014 roku została wystawiona na aukcję za 9 mld dolarów.

Najsłynniejszy cykl zdjęć Sherman można oglądać w Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Przy okazji wizyty w Nowym Jorku warto zajrzeć także do galerii Met Breuer, w której do 27 listopada można oglądać w większości niepublikowane wcześniej fotografie kontrowersyjnej Diane Arbus. Szerzej o wystawie piszemy tutaj.

Sherman robiła kolejne zdjęcia, ustawiając aparat na statywie, ręką lub nogą dosięgając do długiego kabla wyzwalacza migawki. Postacie, znane ze szklanego ekranu oraz wykreowane na bazie społecznych stereotypów, a więc zbiór ikonicznych sylwetek, posłużyły artystce do wzbudzenia dyskusji na temat utartych norm i schematów kulturowych (ze szczególnym naciskiem na relacje damsko-męskie, które, na pozór wygodne, zaczynały coraz mocniej uwierać i wzbudzać skrajne emocje. Sherman twierdzi, że bycie kobietą to nieustanna sztuka performance, a wizerunek, jaki jest lansowany w mediach, wiele mówi o kondycji środków masowego przekazu.

Polska Sherman
Kilka dekad później, bo w 2006 roku, absolwentka Wydziału Grafiki ASP w Warszawie – Aneta Grzeszykowska – zrealizowała podobny cykl zdjęć. Główną różnicą pomiędzy obiema seriami był wybór kolorowego negatywu przez Grzeszykowską. Kadry dobrała niemalże identycznie, fotografie różniły jedynie detale. Polska artystka powtórzyła za Sherman cały proces, który raz już się wydarzył, manifestując jednocześnie, że era, w której żyjemy, składa się w dużym stopniu wyłącznie z kopii oraz symulacji.
We współczesny projekt artystyczny, utrzymany w zbliżonej koncepcji do tych autorstwa Sherman i Grzeszykowskiej, zaangażowała się ostatnio Cate Blanchett. Wideo-instalacji „Manifesto”, w reżyserii niemieckiego artysty Juliana Rosefeldta, został poświęcony obszerny artykuł, który znajdziecie w nadchodzącym numerze “Monogram Magazine”. Do przeczytania już w połowie października.