Piracki trunek – RUM

Maltecom – hawański falochron, który otacza zabytkowe centrum miasta oraz dzielnicę Vedado – to miejsce, w którym spotykają się wszyscy ci, którzy kochają rum i dobrą zabawę. Każdy zaułek wibruje tu własnym rytmem, zewsząd słychać latynoskie i karaibskie rytmy, a wieczorami tłumy ciągną do barów i klubów, by rozkoszować się koktajlami przygotowanymi na bazie rumu.
Gdy w 1929 roku Ernest Hemingway po raz pierwszy odwiedził Hawanę, miasto zawładnęło nim natychmiast. Zawładnął nim również rum. Kilka kroków od Ambon Mundos – hotelu, w którym zawsze się zatrzymywał – do dziś działają jego ulubione bary: La Bodeguitta Del Medio, w którym pisarz zawsze zamawiał mojito, oraz La Floridita, w którym popijał przygotowywane na białym rumie daiquiri*.
Kiedy 30 lat później, w lipcu 1960 roku Hemingway opuszczał Kubę, udając się do Hiszpanii, był przekonany, że do miejsca, w którym spędził ponad trzy dekady swojego życia, jeszcze kiedyś powróci. Na wyspę nigdy już jednak nie zawitał – w niespełna rok po wyjeździe popełnił samobójstwo. Pamięć po pisarzu jest na Kubie wiecznie żywa. W barze La Floridita, w którym „Papa” (taki przydomek nadali mu tubylcy) zwykł popijać swoje ulubione daiquiri -po dziś dzień stoi jego popiersie.
Oprócz daiquiri czy mohito, jednym z bardziej popularnych drinków jest także rum z colą, czyli cuba libre. Co ciekawe, Kuba to jeden z dwóch krajów (drugim jest Korea Północna) na świecie, w którym nie sprzedaje się Coca-Coli. Na miejscu można kupić zbliżony w smaku napój o nazwie „tuKola”. Kolejnym zaskoczeniem może okazać się fakt, że drink pod nazwą Cuba Libre funkcjonuje we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej poza Kubą właśnie. W kubańskich barach zamawiać należy mentiritę, co w dosłownym tłumaczenie oznacza: małe kłamstwo.
Nikogo nie zdziwi natomiast fakt, że jedna z najpopularniejszych dziś marek rumu – Bacardi – pochodzi właśnie z Kuby. Tam, w 1862 roku, została opracowana unikalna receptura, a następnie założona pierwsza fabryka. Jako że interes niemalże od samego początku kręcił się naprawdę dobrze, rodzina Bacardi zdecydowała się na otworzenie nowej siedziby firmy w samym centrum Hawany – w zachwycającym budynku wykonanym w stylu art déco. Kiedy jednak po rewolucji prywatne przedsiębiorstwa zaczęły przechodzić w ręce państwa, główna siedziba firmy została przeniesiona do Puerto Rico, a znaczna część działalności na Bahamy. Aktualnie najpopularniejszym rumem na wyspie jest Havana Club. Na jej etykiecie znajduje się Giraldilla – wiatrowskaz w kształcie kobiety, który mieści się na fortecy Real Fuerza i jest oficjalnym symbolem Hawany.
Oprócz kultowych klubów, gdzie drinki zwykł popijać Ernest Hemingway, miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić podczas wizyty na Kubie, jest legendarny klub muzyczny – Buena Vista Social Club. O klubie tym powstał także dokument, za którym stoją Wim Wenders oraz Ry Cooder. Za namową reżysera grono muzyków, którzy nie grali ze sobą od 40 lat (ostatni raz w czasach przedrewolucyjnych), nagrało płytę, która wzbudziła żywe zainteresowanie melomanów i w 2003 roku znalazła się na 260. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu “Rolling Stone”. Oglądając i słuchając jednych z najlepszych kubańskich muzyków, podróżujemy ulicami Hawany. Na moment przenosimy się także do Nowego Jorku, aby wysłuchać koncertu w Carnegie Hall.
Kuba to także raj dla fanów motoryzacji i kultowych samochodów. Pojazdy, które w Europie są starannie pielęgnowane i pilnie strzeżone, w stolicy Kuby nie wzbudzają specjalnej sensacji. W Starej Hawanie znajduje się muzeum – stoją w nim samochody, za kierownicami których zasiadały słynne osobistości, w tym m.in. Che Guevara. Stare packardy, buicky, hudsony, chryslery czy fordy z lat 40. i 50. zachowały się na wyspie z powodu amerykańskiego embarga nałożonego w 1961 roku, które obejmowało również przemysł motoryzacyjny. Stare krążowniki to niezwykle mocne i duże maszyny. Niegdyś mogły rozwijać prędkość nawet do 160 km/h, a na tylnych siedzeniach mieściło się nawet sześć osób. Dokładną liczbę samochodów trudno jest określić. Można jednak szacować, że po ulicach wciąż jeżdżą ich tysiące. Kiedy mowa o kultowych pojazdach, trafiamy znów na trop Hemingwaya. Wyjątkowy pojazd – kabriolet marki Chrysler z 1955 roku, który pisarz kupił za niecałe cztery tysiące dolarów – dziś jest wart kilkanaście razy więcej. Rząd podjął próby zakupu kultowego pojazdu, jego posiadacz nie był jednak skłonny odsprzedać go w zamian za inny pojazd, postanowił więc ukryć go gdzieś na kubańskiej prowincji, a sam popłynął tratwą do Miami. Warto mieć na uwadze, że obowiązek zdobycia pozwolenia na zakup zagranicznego samochodu został przez Raula Castro niedawno zniesiony. I choć po kubańskich szosach wciąż porusza się znacząca liczba zabytkowych samochodów, z czasem może to ulec zmianie. Proces ten nie nastąpi jednak zbyt gwałtowanie, gdyż aktualnie większości Kubańczyków zwyczajnie nie stać na zakup nowego samochodu.
Na zakończenie w temacie motoryzacyjnym jeszcze jedna ciekawostka. Czy wiedzieliście, że zgodnie z kubańskim prawem kierowcy samochodów rządowych zobowiązani są do zabierania autostopowiczów?
Rum, muzyka son, oldtimery – do kompletu brakuje już chyba tylko cygar, ale to już historia na osobny artykuł…
Autor: Anna Prędka
* Fragment artykułu Piracki trunek autorstwa Patryka Kozyry. Więcej w najnowszym numerze “Monogram Magazine’u”.